Więcej zdjęć

Wydmy i plaża

Północno-zachodnie i zachodnie wiatry przyczyniają się do tworzenia wydm, w ten sposób troszczą się o ich niepowtarzalny krajobraz. Piasek na zmianę zakrywa i odkrywa występującą tu roślinność, splecione korzenie niskich sosen cierpliwie stawiają opór sile natury. Bory sosnowe są niskie, ich korony zniekształcone – szczególnie pierwsze szeregi drzew od strony morza.
Wielką atrakcją dla turystów są wydmy ruchome w Łebie. Jest to prawie już obowiązkowy punkt programu dla odwiedzających te okolice. Gmina Choczewo miałaby do zaoferowania swoim turystom nie mniej uroczy zakątek w pobliżu plaży w okolicach Lubiatowa: Wydmę Lubiatowską – dalej w kierunku zachodnim tzw. Jackowską Plażę oraz oddalone kilka kilometrów od niej wydmy w okolicy latarni Stilo. Sam fakt, że podczas odwiedzenia tych miejsc nie napotka się masy wędrujących turystów, powinien być dodatkową zaletą.
W okolicy Sarbska bezpośrednio przy byłej granicy (1922 r.) wydm należących do Łeby, znajduje się 21,7 metrowa (*”Die Küste Hinterpommerns” – Dr Wilhelm Hartnack, 1926.) góra piasku, otoczona parabolami piaskowych nawiewów ruchomej wydmy: to tzw. Wielkie Wory Wełny (niem. „Große Wollsäcke”). Piasek przesuwał się regularnie z zachodu na wschód do okolic Stilo. Jest to znakomity przykład tego, że wydmy potrafią podążać jedna za drugą i tworzyć prawdziwe łańcuchy piaszczystych wzniesień.
Wydma, na której wybudowano latarnię morską Stilo, nosiła miano Sasińskiej Wydmy (niem. Sassiner Düne). Po powstaniu w tym miejscu latarni nazywano ją już Wydmą Latarni Stilo (niem. Stilo–Leuchtturmdüne). Wydma ta oraz blisko z nią sąsiadująca inna o nazwie Góra Żandarma (niem. Gendarmenberg) nie należą już do łańcucha Wielkich Worów Wełny, ale są tego samego typu pojedynczymi wydmami ruchomymi, co i te. Poprzez porównanie ich form ze szkiców sporządzonych w 1836 oraz w 1889 roku zwraca uwagę fakt, iż w obydwu przypadkach ich forma wydłużała się w kierunku pn.-wsch. W okolicach dalej na wschód, gdzie niegdyś znajdowało się Jezioro Biebrowskie (niem. Bebbrow See) na tzw. Jackowskiej Plaży (niem. Jatzkower Strand) rozciąga się jednolity masyw wydm, który powstał przez połączenie się wielu pojedynczych. Wydma ta nie miała oficjalnej nazwy własnej. W mowie potocznej jej południową część o wysokości 22 metrów nazywano Wydmą Łąkową (łąki nad jeziorem). Przy pn.-wsch. części tej wydmy w 1837 roku znajdowały się cztery niewielkie zbiorniki wodne (stawy), które już dzisiaj nie istnieją. Rozchodziło się tu prawdopodobnie o pozostałości po Jeziorze Biebrowskim, które zostało całkowicie osuszone w 1865 roku. Na mapie Zierholda (Zierholdsche Karte) zaznaczone jest, że jezioro to rozciągało się aż do plaży Bałtyku. Jednak już dużo wcześniej znaczna jego część od północnej strony była regularnie przysypywana piaskiem z wydm. Jezioro Biebrowskie było prawdopodobnie odciętą od morza zatoką, której woda na przestrzeni wieków od opadów atmosferycznych zmieniła się na słodką. Nad jeziorem żyły duże populacje bobrów, od których jezioro i okoliczna wieś Biebrowo przyjęły swoją nazwę. Niem. – Bebbrow, kaszub. – Biebrowo, pol. Bobrowo; starosłow. – bebru, pol. – bóbr, niem. – Biber. Jezioro Biebrowskie było bardzo płytkie, jego przeciętna głębokość wynosiła 2 m. Położone było ono zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nad poziomem morza.
O powstaniu Wydmy Lubiatowskiej opowiada pewna legenda, którą zaczerpnęłam z kroniki rodzinnej rodu von Lübtow.
Rycerze gospodarujący na posiadłości Lubiatowo mieli sporo kłopotów z wyżywieniem swych rodzin i służby. Na piaszczystym podłożu jeszcze przed pojawieniem się na tych terenach kartofla, ciężko było uzyskać urodzajne plony. Do ciasta chlebowego dosypywano mieloną korę drzew. Na gospodarstwie było kilka zwierząt pociągowych, parę owiec i krów, by regularnie mieć mleko dla małych dzieci. Ponadto cenione było mięso z upolowanej zwierzyny, jagody i grzyby w lesie oraz ryby w jeziorach. Dochody przynosiła sprzedaż drewna i węgla drzewnego, smoły drzewnej oraz znaleziony bursztyn. Dawny przekaz informuje, że jeden z miejscowych rycerzy wpadł na szalony pomysł, który podsunął mu kwitnący handel i transport morski. Któregoś razu ów rycerz nakazał wyciąć w bezpośrednim sąsiedztwie plaży część lasu sosnowego w głąb lądu. W powstałej niszy wybudował fałszywy znak świetlny. Niektóre statki płynące w kierunku Gdańska myślały, że dotarły już do czubka Półwyspu Helskiego i kierowały swój kurs na południe. Przy drugim wale grzęzły na mieliźnie i stawały się łatwym łupem dla lubiatowskich piratów. Drugim skutkiem ubocznym wyciętego lasu był fakt, że północno-zachodni wiatr zawiewał w to miejsce piasek, ziarnko po ziarnku… I oto w ten sposób powstała wielka ruchoma Lubiatowska Wydma. To na tyle legendy. Bywają lata, że wydma ta rocznie przemieszcza się od 1,5 do 3 metrów z zachodu na wschód.
Przed około 350 laty wydma ta zasypała ujście Lubiatowskiej Strugi do Bałtyku, w wyniku czego powstały Małe Lubiatowskie Jezioro oraz Duże Lubiatowskie Jezioro (ok. pół kilometra na pn. od Lubiatowa). W XIX wieku owa wydma ruchoma przemieściła się znacznie dalej na wschód, tak że Lubiatowska Struga mogła ponownie uchodzić do morza. W 1880 roku oba jeziora zostały wysuszone przez byłego właściciela Lubiatowa, Kramera. W ten sposób powstało około 25 ha urodzajnych łąk, które należały do majątku.

Podczas prac melioracyjnych natrafiono na dawne fundamenty części wsi, tzw. Starego Lubiatowa. Struga przepływa w dość prostej linii w północnym kierunku do Bałtyku, obecny kształt jej koryta pochodzi właśnie z czasu osuszenia jezior. Dawniej bieg strugi był inny: od końca wiejskiej drogi rzeczka kierowała się w północno-zachodnim kierunku i przepływała w zachodnim kierunku przez Małe Lubiatowskie Jezioro, stamtąd obierała północny kierunek i w okolicy dawnej stacji ratownictwa morskiego wpływała do morza. Dzisiaj można jeszcze rozpoznać ślady po tym zasuszonym odcinku. To właśnie w miejscu byłego Małego Jeziora Lubiatowskiego znaleziono wcześniej wspomniane fundamenty Starego Lubiatowa. Ulokowane były one na piasku i pokryte około osiemdziesięciocentymetrową warstwą szlaki wyrzucanej przez morze, z domieszką dużej ilości muszelek. Natomiast ta warstwa zalana była wodą małego jeziora, które wówczas osiągało głębokość zaledwie jednego metra. Nad brzegiem rzeczki stało kilka niewielkich chat oraz jedna bardziej okazała budowla, był to prawdopodobnie niewielki dworek właściciela tej części wsi. Mieszkańcy Starego Lubiatowa żyli bardzo ubogo: nie znaleziono tu żadnych żelaznych elementów, a gliniane skorupy naczyń i kafli piecowych wskazywały na bardzo proste ich wykonanie. Chaty były drewniane, ich wewnętrzne ściany były oblepione gliną. Do upadku tej osady doszło prawdopodobnie przede wszystkim poprzez wycinanie okolicznego drzewostanu, w wyniku czego wydmy zaczęły wędrować. To pociągnęło za sobą umieranie lasu, powolne powstawanie jego cmentarza. Wydma zasypała część strugi przy Starym Lubiatowie, woda w tym miejscu zaczęła się spiętrzać i w ten sposób powstały oba jeziora. Podobnie było przy utworzeniu Jeziora Kopalińskiego i Jeziora Biebrowskiego oraz zbiornika wodnego „Schnittbruch” (zwanego też przez dłuższy czas Jeziorem Osieckim=Ossecker See) na obszarze należącym dawniej do Osiek. Mieszkańcy Starego Lubiatowa bronili się przed tym zagrożeniem natury, nie opuścili swych domostw z dnia na dzień. Świadczą o tym resztki po moście z okrąglaków. Woda dochodząc na wysokość 1,60 m osiągała wysokość dachu dawnej chaty. Na podstawie szlaki morskiej przypuszcza się, że upadek tej osady datować można na początek XVII wieku.
Od strony Lubiatowa w kierunku morza na końcu wsi po prawej stronie prowadziła droga do plaży, dawniej dochodzili nią do morza wszyscy miejscowi rybacy. Niewielkie obniżenia na powierzchni łąk przypominają o istnieniu tu obydwu jezior (zob. mapka). Wszelkie ujęcia wydmy na zdjęciach są unikatami, bowiem piasek przemieszcza się nieustannie i w ten sposób troszczy się o coraz to nowe widoki w okolicy. Po dojściu do plaży, ok. 500 m we wschodnim kierunku przez dłuższy okres na przełomie XIX/XX wieku wyglądały resztki wraku. „1 grudnia 1899 roku o godz. 8.00 wieczorem na wysokości między składem (Ablage) a Lubiatowską Wydmą utknął na mieliźnie norweski parowiec >Jalo<, który wiózł na pokładzie śledzie ze Szkocji do Gdańska”. Po kilku latach niejaki Otto Tominski ze Świchówka nabył ten wrak i miał zamiar go zreperować. Czy jego plany zakończyły się sukcesem, tego nie wiadomo. 200 metrów dalej na wschód leżał na plaży wrak duńskiego statku.
Z miejsca, gdzie utkwił „Jalo”, między dwiema wysokimi wydmami prowadzi przesmyk w kierunku lądu. To tu znaleziono wiele odłamków wcześniej wspomnianych urn. Tą ścieżką też wędrował codziennie przed prawie stu laty nadleśniczy Eichmann z Osiek, by dokonywać regularnej kontroli plaży i wydm, należących do jego rewiru. Okoliczni mieszkańcy przez wiele lat nazywali tę dróżkę „Ścieżką Eichmanna”.
Jakże pięknym i cennym opisem plaży i wydm w Lubiatowie jest relacja Johanna Schumanna, który w 1859 roku wędrował plażą od Rozewia w kierunku Sasina i relację ze swej eskapady zamieścił w czasopiśmie „Neue preußische Provinzial-Blätter” z 1859 roku w artykule „Die untermeerischen Wälder zwischen Rixhöft und dem Sassiner Torfmoor”:
„(…) Hutę szkła w Osiekach pozostawiłem po lewej stronie i niechcący trafiłem do >wielkiego sosnowego bagniska<. W miejscu tym skupiło się dużo wody i potworzyło się wiele małych zbiorników wodnych – typowe grzęzawisko, w którym sterczały kikuty zniszczonych sosen. Także naprzeciw daleko rozciągająca się wydma, która przed jakimś czasem dotarła właśnie do tego miejsca, przyjęła funkcję cmentarza lasu. Spoglądając z jej szczytu na obnieżenie aż do doliny, ma się przed oczami niewielkie skupienia sczerniałych sosnowych pniaków. Niektóre z nich mają wysokość zaledwie 5 stóp, inne 10-15 stóp (1 stopa = ok. 30 cm). Po drugiej stronie doliny gromadzą się nowe masy piasku – przytuliły się one do niewielkiego lasku, który jeszcze niczego złego z ich strony nie podejrzewa. Od północnej strony urzeka monnotonnie falujące morze.
Przez niewielką rzeczkę odprowadzającą wodę z Jeziora Lubiatowskiego można było bez problemu przebrnąć. W tym miejscu plażą przechodziło akurat kilka osób. Podskakiwały one z radością, gdy fala podmywała ich stopy, biegły slalomem, czuły nieograniczoną wolność wśród natury. Stadko dobrze podpasionych mew wzbiło się z krzykiem od prawej strony w górę. Ale oto i tutaj na plaży w bezpośredniej bliskości morskiego brzegu woda regularnie opłukiwała wystające z piasku pozostałości po pniach drzew, których korzenie do końca nie dawały za wygraną i resztkami sił stawiały opór żywiołowi wody. Jak daleko wzrokiem sięgnąć plażę pokrywały plamy torfu. Kilkadziesiąt metrów dalej w pobliżu wydm i na plaży pni umarłych drzew było więcej, były one też znacznie grubsze: to dęby okazały się być słabsze od wody, wiatru i piasku… Przechodzę przez to cmentarzysko i ogarnia mnie niepokojące uczucie. Kilka bardzo starych drzew wynurza się z morza z jeszcze zachowanymi resztkami koron. Morskie otchłanie pochłonęły już znacznie większą część tego lasu. Słońce obniża się na horyzoncie. Skierowałem się na wydmy. Na chwilę jeszcze raz się odwróciłem i po raz ostatni spojrzałem na umierające pozostałości po bardzo starym nadmorskim lesie, który już wkrótce stanie się podmorskim lasem.”
Plaża była już od dawnych lat pod stałym nadzorem. Znane jest oficjalne zarządzenie z dnia 1 maja 1591 roku, regulujące obowiązki strażników plaży. Naczelnik straży nadmorskiej miał swą siedzibę w Łebieńcu, podlegał on burmistrzowi Łeby. Na odcinku od ujścia Piaśnicy aż do Łeby plaża i wydmy były podzielone na posterunki. Za odcinek od Piaśnicy do rzeczki Woschnitza (dzisiaj zwana jest ona Bezimienną!) w okolicach Osiek i Lubiatowa odpowiedzialny był sołtys z Białogóry, natomiast za odcinek plaży od tego miejsca aż do lasu w okolicy Leba-Boor (dzisiejsze Stilo) byli odpowiedzialni sołtysi Kurowa i Ciekocina, a stamtąd dalej do Łeby już naczelnik straży z Łebieńca. Zatrudnieni strażnicy musieli być zaprzysiężeni. Ich zadaniem było czuwanie nad utrzymaniem bezpieczeństwa i ochrona wyznaczonych im rewirów. Wszelkie zniszczenia były rejestrowane. Wyrzuceni na brzeg topielcy oraz wraki łodzi rybackich były natychmiast meldowane posterunkom policji.
Od morza w głąb lądu wyróżnia się płaską plażę bez roślinności, wał przednich wydm ze skąpą roślinnością oraz pasm wydm wewnętrznych z charakterystyczną dla tych obszarów florą. Pomiędzy wydmami występuje dużo wrzosowisk. Z nimi graniczą często tereny podmokłe lub typowe torfowiska. Pomiędzy nimi sporadycznie spotyka się brzozę. Dominującymi roślinami wydm jest trawa morska i wełnianka, miejscami tworzą one zwarte kobierce. Na granicy między wydmami a torfowiskiem spotyka się często bażynę czarną, w języku potocznym zwaną dziką jagodą. Oprócz niej rośnie dużo borówki brusznicy, zimoziół północny oraz liczne mchy i porosty.

Wydmy i plaża